Zwykły chłopak z Podlasia. Ppor. Stanisław Grabowski "Wiarus"
Bezdomni i Podziemni, jak w bajce szli widmowi.
Z niczyjego rozkazu, z własnego wyboru.
Już tylko na te próby męstwa i honoru.
Już tylko, by tych prochów nie oddać wrogowi.
Marian Hemar, "O wielkim bojowniku"
Stanisław Grabowski "Wiarus". Białystok, 17 kwietnia 1947 r. (fot. Archiwum Państwowe w Białymstoku)
Jeszcze za życia "Wiarus" stał się prawdziwą legendą. Wśród miejscowej ludności do dziś krążą opowieści o jego niezwykłym szczęściu i odwadze, dzięki którym dziesiątki razy wymykał się z obław i zasadzek. Zwykły chłopak z Podlasia przez blisko pięć lat skutecznie wodził za nos wojewódzką bezpiekę oraz trzy urzędy powiatowe: w Wysokiem Mazowieckiem, Białymstoku oraz Łomży.
Stanisław Franciszek Grabowski urodził się 9 marca 1921 roku we wsi Grabowo Stare (pow. Łomża), w zubożałej rodzinie drobnoszlacheckiej. Był synem Jana i Stefanii z Wądołowskich. Miał trzech braci: Wawrzyńca, Tadeusza, Józefa oraz cztery siostry: Annę, Stanisławę, Czesławę i Mariannę, których losy również wplotły się w tragiczne wojenne i powojenne dzieje Polski.
Do wybuchu wojny Stanisław ukończył 4 oddziałową szkołę powszechną, po czym pracował na roli w 18-hektarowym gospodarstwie rodziców. Po wybuchu wojny początkowo rozpoczął naukę i pracę, jako stolarz, następnie powrócił do pracy na roli. Wspomniany powrót spowodowany był deportowaniem w głąb ZSRS starszego brata – Tadeusza, dlatego też ciężar odpowiedzialności za materialne utrzymanie rodziny w znacznym stopniu przesunął się na barki Stanisława. Sam Tadeusz po zawarciu układu Sikorski–Majski i uwolnieniu z obozu zasilił szeregi armii gen. Andersa, jednak 17 września 1942 roku zmarł z wycieńczenia i chorób w Bazie Ewakuacyjnej w Teheranie.
Działalność konspiracyjną Stanisław Grabowski rozpoczął w lutym 1943 roku. Został wówczas zaprzysiężony w szeregi Narodowej Organizacji Wojskowej, stając się żołnierzem Komendy Powiatowej NOW Wysokie Mazowieckie (krypt. „Tomasz”). Posługiwał się odtąd pseudonimem „Wiarus”. W warunkach okupacji niemieckiej działalność konspiracyjna w zasadzie ograniczała się do gromadzenia broni, lektury prasy organizacyjnej oraz prowadzenia szkolenia wojskowego. W lipcu 1944 roku „Wiarus” został awansowany do stopnia starszego strzelca (rozkaz nr 1613 Komendy Okręgu NOW Białystok z 5 lipca 1944 roku).
Od lata 1944 roku, po wkroczeniu na Białostocczyznę oddziałów Armii Czerwonej, „Wiarus” kontynuował dalszą działalność konspiracyjną. Wiosną 1945 roku znalazł się w szeregach nowopowstałego Narodowego Zjednoczenia Wojskowego. W strukturze terenowej KP NZW Wysokie Mazowieckie (krypt. „Mazur”), której odtąd podlegał, był żołnierzem 2 kompanii obejmującej teren gminy Zawady (dowódca: Adam Kotowski „Kłos”). W 1945 roku „Wiarus” został awansowany do stopnia kaprala (nie udało się jednak odnaleźć wspomnianego rozkazu awansowego). Wówczas też rozpoczął działalność zbrojną. W listopadzie 1945 roku dołączył do powiatowego oddziału Pogotowia Akcji Specjalnej dowodzonego przez wachm. NN „Stalowego”. W jego szeregach wziął udział m.in. w rozbiciu 11 listopada 1945 roku posterunków MO w Poświętnem oraz Sokołach. Na początku stycznia 1946 roku został tymczasowo zdemobilizowany, jednak już w końcu miesiąca ponownie zasilił szeregi odbudowanego oddziału. 12 lutego 1946 roku wraz z żołnierzami wachm. „Stalowego” dołączył do okręgowego zgrupowania PAS Okręgu NZW Białystok – 3 Brygady Wileńskiej, dowodzonej przez kpt. Romualda Rajsa „Burego”. W czasie rajdu na teren byłych Prus Wschodnich uczestniczył w bitwie pod Orłowem (powiat Ełk) stoczonej 16 lutego 1946 roku z grupą operacyjną UB oraz pododdziałem NKWD (według dostępnych dokumentów w walce poległo wówczas od 16 do 22 partyzantów, a trzech dostało się do niewoli).
Komendant Okręgu Narodowego Zjednoczenia Wojskowego Białystok mjr Florian Lewicki „Kotwicz” przed frontem żołnierzy 3. Wileńskiej Brygady NZW (jesień 1945 r.)
Po rozproszeniu brygady „Wiarus” wraz z grupą rozbitków powrócił na teren powiatu wysokomazowieckiego, gdzie po zdemobilizowaniu ponownie zasilił szeregi terenowej 2 kompanii (dowódca: kpr./plut. Lucjan Grabowski „Wybicki”). Posługiwał się odtąd fałszywymi dokumentami na nazwisko Franciszek Czarnowski. W czerwcu 1946 roku „Wiarus” został awansowany do stopnia plutonowego (rozkaz nr 1/46 Komendy Okręgu NZW Białystok z 30 czerwca 1946 roku). Ponadto tego lata objął dowództwo drużyny w batalionowym oddziale PAS dowodzonym przez wspomnianego plut. „Wybickiego”. Wraz z oddziałem wziął wówczas udział m.in. w rozbiciu 30 sierpnia 1946 roku posterunku MO w Surażu (powiat Białystok).
Lucjan Grabowski „Wybicki” (dowódca batalionowego oddziału PAS):
„Wiarus” i tym razem poprowadził drużynę szturmową […]. Drużyna szturmowa znajdowała się już w obrębie posterunku, cisza panowała zupełna. Rozstawiłem erkaemy wycelowane w okna i dopadłem chłopców z drużyny – kręcili się wokół budynku, nie mogąc w żaden sposób wejść do środka. Drzwi na parterze pozamykane, w oknach kraty. Z drugiej strony budynku dobiegają mnie jakieś głosy. Biegnę tam i widzę „Wiarusa” z czterema chłopcami, trzymają automaty wycelowane w wartownika stojącego na balkonie. „Wiarus” trzyma wartownika na muszce i nie pozwala mu się ruszyć. Szybko oceniłem sytuację, podszedłem bliżej i kazałem wartownikowi udać się natychmiast do komendanta posterunku i zakomunikować mu, że wzywam go na balkon […]. Upłynęły może dwie minuty i na balkonie ukazał się komendant. Przedstawiłem mu się jako [kpt. Romuald Rajs]„Bury” i wezwałem go do natychmiastowego poddania posterunku. Oświadczyłem, że o ile wykona mój rozkaz, zostawię wszystkich przy życiu. Drżącym głosem prosił o słowo honoru, że dotrzymam obietnicy. Dałem słowo i po chwili cały posterunek był w naszych rękach”.
Kpr./plut. Lucjan Grabowski "Wybicki”, "Lot”, ur. 1924 r. Żołnierz PAS Powiatu Wysokie Mazowieckie Okręgu NZW Białystok. Od października 1946 r. dowódca batalionu NZW na terenie powiatu Łomża (następca zamordowanego Bogdana Śleszyńskiego "Łosia”). Ujawnił się w 1947 r.; aresztowany w grudniu 1952 r., skazany na 10 lat więzienia. Zwolniony w czerwcu 1955. Zmarł w 1995 r.
Antoni Makowski „Wichura” (żołnierz patrolu PAS):
Zjawił się wówczas także „Wiarus” ze swoim patrolem, którym dowodził od czasu wyprawy [kpt. Romualda Rajsa]„Burego” do Prus. Omawiając sytuację w terenie zgadano się o komendancie posterunku MO w Rutkach [właśc. zastępcy komendanta]. Był nim niejaki Bańko [właśc. Franciszek Bańka]. Ponoć był straszny pies na ludzi, czepiał się wszystkich za byle co, odgrażał się, że on z tymi bandytami to sam skończy. „Wiarus”, jako że zawsze był szybki w takich sprawach, mówi: „Trzeba by go było panie pułkowniku sprzątnąć”. Na co Komendant [Okręgu NZW Białystok ppłk Władysław Żwański „Błękit”] odpowiedział: „Nie ryzykuj niepotrzebnie. Tam jest sporo milicji”. Ale „Wiarus” (którego nie bez podstaw nazywano przecież „Szalonym”) odpowiedział: „A ja go mogę nawet i dzisiaj sprzątnąć. Ot zaraz wezmę ludzi i pojadę”. Ale płk. „Błękit” nie chciał na to pozwolić. Jeszcze trochę porozmawiali, po czym odjechał. „Wiarus” nie miał zamiaru posłuchać tych zaleceń. Nie zważając na nic jeszcze tego samego dnia [1 lutego 1946 roku] pojechał do Rutek. Ubrał ludzi w białe płaszcze, aby nie byli widoczni na śniegu. Podwody zostawili pod wsią, na akcję ruszyli pieszo. Pod samym posterunkiem pokładli się na śniegu i czekali. Po jakimś czasie nadszedł Bańko [właśc. Bańka]. Stał tuż obok nich i nic nie zauważył. Wtedy „Wiarus” kropnął go […]. Po akcji „Wiarus” pojechał do [komendanta powiatu NZW Wysokie Mazowieckie por. Bolesława Skaradzińskiego]„Sterny” pochwalić się sukcesem. Ale tu spotkała go niespodzianka, gdyż Komendant Powiatu przy wszystkich opieprzył go zarzucając mu niesubordynację. „Jak będziesz draniu podskakiwał” – mówił – „i robił akcje bez rozkazu, to w łeb dostaniesz i koniec pieśni będzie. Masz słuchać rozkazów. Amnestia za pasem, a ty takie rzeczy wyprawiasz.
Ppłk Władysław Żwański "Iskra", "Błękit", komendant Okręgu NZW Białystok (zdjęcie sprzed 1939 r.). 1 lipca 1948 r. zamordowany przez grupę pozorowaną UB-KBW we wsi Tworki (obecnie Dąbrowa-Tworki), gm. Klukowo, pow. Wysokie Mazowieckie.
Wiosną 1947 roku po ogłoszeniu amnestii w szeregach KP „Mazur” doszło do rozłamu, gdyż cześć żołnierzy podjęła decyzję o zaprzestaniu dalszej walki, natomiast pozostali postanowili trwać w konspiracji. Ujawniło się wówczas zaledwie 194 członków NZW, zdając przy tym 82 jednostki broni. Wśród zdecydowanych na amnestię był również „Wiarus”, który 17 kwietnia 1947 roku stawił się przed komisją PUBP w Białymstoku i dopełnił przewidzianych formalności ujawnienia. Jak przystało na prawdziwego konspiratora w „Oświadczeniu” z ujawnienia podał tylko ogólne informacje o swojej dotychczasowej działalności:
Zawerbowany do organizacji NZW zostałem w 1945 r. przez „Stalowego”. Po zawerbowaniu otrzymałem pseudonim „Wiarus” i zostałem przydzielony do bojówki „Wybickiego”. Będąc w oddziale „Wybicki” czytał nam nielegalną prasę i przeprowadzał ćwiczenia. Broń, którą posiadałem otrzymałem od „Stalowego”.
Wprawdzie zdał wtedy pistolet VIS wz. 35 oraz automat MP 43/StG 44, zwany potocznie bergmanem, jednak ten ostatni był przestrzelony, a tym samym niezdatny do użytku. Również nie wszystkie informacje złożone wówczas przez „Wiarusa” były ścisłe – zataił posiadany w konspiracji stopień i funkcję oraz podał fałszywą datę urodzenia, tak by uniknąć służby w „ludowym” Wojsku Polskim.
Stanisław Grabowski "Wiarus". Lato/jesień 1948 r. (fot. zbiory Barbary Sinczykowskiej).
Teoretycznie więc plut. „Wiarus” znów stał się Stanisławem Grabowskim, niestety nie dane mu było powrócić do normalnego życia. Niebawem w niejasnych okolicznościach Grabowski został napadnięty na wiejskiej zabawie przez miejscowych opryszków. Zmuszony do obrony użył posiadanej broni palnej, jednak od tej pory musiał się już ukrywać, jako poszukiwany za jej nielegalne posiadanie. Na podstawie szczątkowych materiałów archiwalnych trudno w chwili obecnej jednoznacznie stwierdzić, czy nie była to jedna z wielu ubeckich prowokacji wymierzonych w byłych członków podziemia. „Wiarus” szybko skupił wokół siebie nieujawnionych żołnierzy NZW, z których zorganizował patrol partyzancki działający początkowo na terenie gminy Zawady. Posługiwał się wówczas także pseudonimem „Szalony”. Najprawdopodobniej wtedy podporządkował się nowo mianowanemu komendantowi Powiatu „Mazur” –ppor. Tadeuszowi Narkiewiczowi „Ciemnemu”, „Rymiczowi”, „Darwiczowi”, który w zreorganizowanych strukturach Okręgu NZW Białystok pełnił nieformalne stanowisko zastępcy komendanta okręgu.
Żołnierze I Brygady Podlaskiej Narodowego Zjednoczenia Wojskowego . Od lewej N.N. "Śmiały", por. Henryk Jastrzębski "Zbych", ppor. Tadeusz Narkiewicz "Ciemny", sierż. Bolesław Olsiński "Pająk", "Szczerba" i ppor. Jan Skowroński "Cygan" (w wyniku jego zdrady osaczono i zabito por. T. Narkiewicza "Ciemnego").
Franciszek Wondołowski „Ryś” (żołnierz patrolu PAS):
U „Wiarusa” było nas siedmiu: „Cygan”, „Grot”, „Dziki”, „Świeży”, „Jawor”, „Noc” i ja. „Wiarus” rzeczywiście był „Szalony”, jak go ludzie nazywali. Stale wymachiwał rękami, ruchy miał nieskoordynowane, tak że mógł w tym swoim chaosie zabić człowieka nawet niewinnego, jeśli mu się nie spodobał (ponoć tak było pod koniec, słyszałem od ludzi). Gdy ja byłem w grupie, to on się szanował. Może bał się mnie, bo zawsze chodziłem ostatni w szeregu, z sowieckim erkaemem diegtiar na ramieniu, który był lepszy od jego bergmana. Gdzieś tak we żniwa [w nocy z 30 na 31 lipca 1947 roku] zrobiliśmy posterunek milicji w Kobylinie. Zatrzymaliśmy się przed figurką Matki Boskiej przed Kobylinem. „Wiarus” wysłał „Noc”, żeby zbadał teren. Potem kazał nam zablokować erkaemami posterunek MO i poszedł na wieś. Później dowiedziałem się, że wykonał dwa wyroki: zabił jedną kobietę, drugą ciężko ranił (nie wiedział, że przeżyła). W tym czasie ja i „Cygan” ostrzelaliśmy posterunek i czekaliśmy na odzew ze strony milicjantów, ale nic takiego nie nastąpiło. Budynek tonął w ciemnościach. Akcja skończyła się bez żadnych przeszkód.
Od lewej stoją: NN, Stanisław Grabowski „Wiarus”, Józef Grabowski „Vis” oraz Edward Wądołowski „Humor”. Lato/jesień 1948 r. (fot. zbiory Dariusza Syrnickiego).
„Wiarus” stopniowo rozbudowywał oddział, który w szczytowym okresie działalności liczył łącznie kilkunastu partyzantów – ogółem przez jego szeregi przewinęły się co najmniej 34 osoby. Oddział funkcjonował na pograniczu powiatów Wysokie Mazowieckie, Łomża oraz Białystok, a jego działalność koncentrowała się przede wszystkim na terenie gmin: Kobylin, Stelmachowo (Tykocin), Wysokie Mazowieckie, Zawady, Rutki, Puchały, Kołaki, Bożejewo, Trzcianne. Oddział operował w rozproszeniu, podzielony na kilkuosobowe patrole, które dzięki dużej ruchliwości przez długi czas były nieuchwytne dla grup operacyjnych UB–KBW. Jego członkowie rekrutowali się zarówno spośród kontynuujących działalność żołnierzy NZW, jak również osób ukrywających się przed organami bezpieczeństwa, które „Wiarus” konsekwentnie sobie podporządkowywał. Kontaktu z nim poszukiwali także ujawnieni członkowie NZW, tworzący tzw. grupy przetrwania.
NN oraz Stanisław Grabowski „Wiarus”. Lato/jesień 1948 r. (fot. zbiory Barbary Sinczykowskiej).
W marcu 1948 roku „Wiarus” został awansowany do stopnia sierżanta (rozkaz Komendy Okręgu NZW Białystok z 27 marca 1948 roku). Za aktywną i ofiarną działalność w szeregach organizacji por. Kazimierz Żebrowski „Bąk” (stojący od jesieni 1948 roku na czele połączonych komend: łomżyńskiej, wysokomazowieckiej i ostrowsko-pułtuskiej), kilkakrotnie udzielał „Wiarusowi” pochwały. W październiku 1948 roku mianowano go szefem PAS KP „Mazur” (rozkaz nr 78/48 połączonych Komend Powiatowych Łomża, Wysokie Mazowieckie oraz Ostrów Mazowiecka–Pułtusk z 26 października 1948 roku). Najprawdopodobniej w końcu 1948 roku „Wiarus” otrzymał również awans do stopnia podporucznika (nie udało się jednak odnaleźć wspomnianego rozkazu awansowego). Po śmierci por. Żebrowskiego „Bąka” w grudniu 1949 roku „Wiarus” próbował przejąć jego obowiązki. Początkowo od kwietnia 1950 roku występował jako p.o. komendanta Powiatu „Mazur”, następnie od czerwca 1951 roku dla zwiększenia własnego prestiżu (usiłował wówczas skonsolidować rozbite struktury NZW) tytułował się szefem PAS województwa białostockiego. Faktycznie jednak jego wpływy ograniczały się wtedy do własnego oddziału oraz sieci współpracowników.
Por. Kazimierz Żebrowski "Bąk" (oznaczony cyfrą 4) , ostatni komendant III Okręgu NZW Białystok przed szeregiem swoich żołnierzy. Poległ, wraz z synem Jerzym ps. "Konar", 3 grudnia 1949 r. w Mężeninie (pow. Łomża).
Henryk Majecki badający w końcu lat siedemdziesiątych XX wieku dzieje „reakcyjnego” (jak wówczas określano) podziemia na Białostocczyźnie, charakteryzując działalność „Wiarusa” w jednej ze swych publikacji stwierdził z przekąsem:
Swoim podkomendnym nadawał stopnie podoficerskie oraz oficerskie chociaż nie miał do tego prawa, a wielu spośród nowomianowanych „oficerów” i „podoficerów” zaledwie umiało czytać i pisać. Swe rozkazy, pełne patosu i prymitywizmu politycznego, nakazywał odczytywać przed „frontem żołnierzy”, choć front ten stanowiło zaledwie kilkunastu jego bezpośrednich podwładnych.
Książki Henryka Majeckiego, komunistycznego historyka, absolwenta Uniwersytetu Moskiewskiego im. Łomonosowa, w których szkalował żołnierzy niepodległościowego podziemia.
Tak więc niemal do końca swego istnienia władza „ludowa” nie była w stanie zrozumieć, że jej najzagorzalsi przeciwnicy wywodzili się właśnie z prostego ludu. Pomimo niedostatków wykształcenia mieli oni jednak świadomość, czym jest i co niesie za sobą stalinizm, który usilnie wprowadzali wówczas w Polsce komuniści.
Aktywność oddziału nie sprowadzała się wyłącznie do ukrywania oraz przeprowadzania akcji o charakterze zaopatrzeniowym, gdyż przez cały czas prowadził on czynną działalność zbrojną. Wprawdzie „Wiarus” inicjował akcje zaczepne atakując milicjantów, patrole oraz ostrzeliwując posterunki MO, jednak równocześnie starał się unikać walki z grupami operacyjnymi UB–KBW. Ogółem jego oddziałowi przypisuje się 35 „gwałtownych zamachów”, podczas których zginęło łącznie 8 funkcjonariuszy MO oraz 2 żołnierzy KBW. Do poważniejszych starć doszło wówczas m.in. 10 czerwca 1947 roku we Wnorach–Pażochach (pow. Wysokie Mazowieckie), gdzie zabito 3 milicjantów oraz 16 października 1948 roku we Wszerzeczu (pow. Łomża), gdzie zginęło 2 funkcjonariuszy.
Szczególną uwagę zwraca jednak prowadzona przez oddział „Wiarusa” aktywna działalność likwidacyjna wymierzona nie tylko w osoby podejrzane o współpracę z bezpieką, lecz również działaczy partyjnych oraz urzędników administracji państwowej. Ogółem jego oddziałowi przypisuje się likwidację 37 osób cywilnych, w tym 4 członków PPR i PZPR, 2 PPS oraz 3 urzędników administracji państwowej. Do dzisiaj wzbudza ona poważne kontrowersje, jednak analiza zachowanych dokumentów operacyjnych bezpieki pozwala stwierdzić, że „Wiarus” wykazywał przy tym dobre rozpoznanie agentury bezpieki. Sporadycznie tylko oddział wykonywał akcje o charakterze propagandowym, polegające na sporządzaniu oraz kolportażu ulotek.
Rozkaz wydany przez Stanisława Grabowskiego „Wiarusa” 25 grudnia 1951 r. (fot. Archiwum IPN O/Białystok). [kliknij w obraz aby powiększyć]
Najgłośniejszą akcją przeprowadzoną przez „Wiarusa” było opanowanie 29 września 1948 roku gminnego miasteczka Jedwabne (pow. Łomża). Po przerwaniu łączności przewodowej oraz wystawieniu ubezpieczeń na drogach dojazdowych oddział w „biały dzień” wkroczył do miejscowości rozbijając Urząd Gminy, Urząd Pocztowy oraz Gminną Spółdzielnię „Samopomoc Chłopska”. Na rynku zorganizowany został wiec, na którym rozrzucono ulotki a „Wiarus” wezwał ludność do stawiania oporu władzom komunistycznym. Zablokowany przez erkaemistów posterunek MO nie podjął wówczas jakiejkolwiek interwencji. Pomimo, że w odległej o kilkanaście kilometrów Łomży mieściła się siedziba PUBP oraz stacjonował tam pododdział KBW, oddział „Wiarusa” zdołał bezpiecznie wycofać się i ukryć w terenie. Wspomniana akcja była swoistym policzkiem wymierzonym we władze komunistyczne, pokazującym ich bezradność w stosunku do pozostałości podziemia.
Ppor. Stanisław Grabowski "Wiarus" - część 2/2>
Strona główna>
Prawa autorskie>
Bezdomni i Podziemni, jak w bajce szli widmowi.
Z niczyjego rozkazu, z własnego wyboru.
Już tylko na te próby męstwa i honoru.
Już tylko, by tych prochów nie oddać wrogowi.
Marian Hemar, "O wielkim bojowniku"
Stanisław Grabowski "Wiarus". Białystok, 17 kwietnia 1947 r. (fot. Archiwum Państwowe w Białymstoku)
Jeszcze za życia "Wiarus" stał się prawdziwą legendą. Wśród miejscowej ludności do dziś krążą opowieści o jego niezwykłym szczęściu i odwadze, dzięki którym dziesiątki razy wymykał się z obław i zasadzek. Zwykły chłopak z Podlasia przez blisko pięć lat skutecznie wodził za nos wojewódzką bezpiekę oraz trzy urzędy powiatowe: w Wysokiem Mazowieckiem, Białymstoku oraz Łomży.
Stanisław Franciszek Grabowski urodził się 9 marca 1921 roku we wsi Grabowo Stare (pow. Łomża), w zubożałej rodzinie drobnoszlacheckiej. Był synem Jana i Stefanii z Wądołowskich. Miał trzech braci: Wawrzyńca, Tadeusza, Józefa oraz cztery siostry: Annę, Stanisławę, Czesławę i Mariannę, których losy również wplotły się w tragiczne wojenne i powojenne dzieje Polski.
Do wybuchu wojny Stanisław ukończył 4 oddziałową szkołę powszechną, po czym pracował na roli w 18-hektarowym gospodarstwie rodziców. Po wybuchu wojny początkowo rozpoczął naukę i pracę, jako stolarz, następnie powrócił do pracy na roli. Wspomniany powrót spowodowany był deportowaniem w głąb ZSRS starszego brata – Tadeusza, dlatego też ciężar odpowiedzialności za materialne utrzymanie rodziny w znacznym stopniu przesunął się na barki Stanisława. Sam Tadeusz po zawarciu układu Sikorski–Majski i uwolnieniu z obozu zasilił szeregi armii gen. Andersa, jednak 17 września 1942 roku zmarł z wycieńczenia i chorób w Bazie Ewakuacyjnej w Teheranie.
Działalność konspiracyjną Stanisław Grabowski rozpoczął w lutym 1943 roku. Został wówczas zaprzysiężony w szeregi Narodowej Organizacji Wojskowej, stając się żołnierzem Komendy Powiatowej NOW Wysokie Mazowieckie (krypt. „Tomasz”). Posługiwał się odtąd pseudonimem „Wiarus”. W warunkach okupacji niemieckiej działalność konspiracyjna w zasadzie ograniczała się do gromadzenia broni, lektury prasy organizacyjnej oraz prowadzenia szkolenia wojskowego. W lipcu 1944 roku „Wiarus” został awansowany do stopnia starszego strzelca (rozkaz nr 1613 Komendy Okręgu NOW Białystok z 5 lipca 1944 roku).
Od lata 1944 roku, po wkroczeniu na Białostocczyznę oddziałów Armii Czerwonej, „Wiarus” kontynuował dalszą działalność konspiracyjną. Wiosną 1945 roku znalazł się w szeregach nowopowstałego Narodowego Zjednoczenia Wojskowego. W strukturze terenowej KP NZW Wysokie Mazowieckie (krypt. „Mazur”), której odtąd podlegał, był żołnierzem 2 kompanii obejmującej teren gminy Zawady (dowódca: Adam Kotowski „Kłos”). W 1945 roku „Wiarus” został awansowany do stopnia kaprala (nie udało się jednak odnaleźć wspomnianego rozkazu awansowego). Wówczas też rozpoczął działalność zbrojną. W listopadzie 1945 roku dołączył do powiatowego oddziału Pogotowia Akcji Specjalnej dowodzonego przez wachm. NN „Stalowego”. W jego szeregach wziął udział m.in. w rozbiciu 11 listopada 1945 roku posterunków MO w Poświętnem oraz Sokołach. Na początku stycznia 1946 roku został tymczasowo zdemobilizowany, jednak już w końcu miesiąca ponownie zasilił szeregi odbudowanego oddziału. 12 lutego 1946 roku wraz z żołnierzami wachm. „Stalowego” dołączył do okręgowego zgrupowania PAS Okręgu NZW Białystok – 3 Brygady Wileńskiej, dowodzonej przez kpt. Romualda Rajsa „Burego”. W czasie rajdu na teren byłych Prus Wschodnich uczestniczył w bitwie pod Orłowem (powiat Ełk) stoczonej 16 lutego 1946 roku z grupą operacyjną UB oraz pododdziałem NKWD (według dostępnych dokumentów w walce poległo wówczas od 16 do 22 partyzantów, a trzech dostało się do niewoli).
Komendant Okręgu Narodowego Zjednoczenia Wojskowego Białystok mjr Florian Lewicki „Kotwicz” przed frontem żołnierzy 3. Wileńskiej Brygady NZW (jesień 1945 r.)
Po rozproszeniu brygady „Wiarus” wraz z grupą rozbitków powrócił na teren powiatu wysokomazowieckiego, gdzie po zdemobilizowaniu ponownie zasilił szeregi terenowej 2 kompanii (dowódca: kpr./plut. Lucjan Grabowski „Wybicki”). Posługiwał się odtąd fałszywymi dokumentami na nazwisko Franciszek Czarnowski. W czerwcu 1946 roku „Wiarus” został awansowany do stopnia plutonowego (rozkaz nr 1/46 Komendy Okręgu NZW Białystok z 30 czerwca 1946 roku). Ponadto tego lata objął dowództwo drużyny w batalionowym oddziale PAS dowodzonym przez wspomnianego plut. „Wybickiego”. Wraz z oddziałem wziął wówczas udział m.in. w rozbiciu 30 sierpnia 1946 roku posterunku MO w Surażu (powiat Białystok).
Lucjan Grabowski „Wybicki” (dowódca batalionowego oddziału PAS):
„Wiarus” i tym razem poprowadził drużynę szturmową […]. Drużyna szturmowa znajdowała się już w obrębie posterunku, cisza panowała zupełna. Rozstawiłem erkaemy wycelowane w okna i dopadłem chłopców z drużyny – kręcili się wokół budynku, nie mogąc w żaden sposób wejść do środka. Drzwi na parterze pozamykane, w oknach kraty. Z drugiej strony budynku dobiegają mnie jakieś głosy. Biegnę tam i widzę „Wiarusa” z czterema chłopcami, trzymają automaty wycelowane w wartownika stojącego na balkonie. „Wiarus” trzyma wartownika na muszce i nie pozwala mu się ruszyć. Szybko oceniłem sytuację, podszedłem bliżej i kazałem wartownikowi udać się natychmiast do komendanta posterunku i zakomunikować mu, że wzywam go na balkon […]. Upłynęły może dwie minuty i na balkonie ukazał się komendant. Przedstawiłem mu się jako [kpt. Romuald Rajs]„Bury” i wezwałem go do natychmiastowego poddania posterunku. Oświadczyłem, że o ile wykona mój rozkaz, zostawię wszystkich przy życiu. Drżącym głosem prosił o słowo honoru, że dotrzymam obietnicy. Dałem słowo i po chwili cały posterunek był w naszych rękach”.
Kpr./plut. Lucjan Grabowski "Wybicki”, "Lot”, ur. 1924 r. Żołnierz PAS Powiatu Wysokie Mazowieckie Okręgu NZW Białystok. Od października 1946 r. dowódca batalionu NZW na terenie powiatu Łomża (następca zamordowanego Bogdana Śleszyńskiego "Łosia”). Ujawnił się w 1947 r.; aresztowany w grudniu 1952 r., skazany na 10 lat więzienia. Zwolniony w czerwcu 1955. Zmarł w 1995 r.
Antoni Makowski „Wichura” (żołnierz patrolu PAS):
Zjawił się wówczas także „Wiarus” ze swoim patrolem, którym dowodził od czasu wyprawy [kpt. Romualda Rajsa]„Burego” do Prus. Omawiając sytuację w terenie zgadano się o komendancie posterunku MO w Rutkach [właśc. zastępcy komendanta]. Był nim niejaki Bańko [właśc. Franciszek Bańka]. Ponoć był straszny pies na ludzi, czepiał się wszystkich za byle co, odgrażał się, że on z tymi bandytami to sam skończy. „Wiarus”, jako że zawsze był szybki w takich sprawach, mówi: „Trzeba by go było panie pułkowniku sprzątnąć”. Na co Komendant [Okręgu NZW Białystok ppłk Władysław Żwański „Błękit”] odpowiedział: „Nie ryzykuj niepotrzebnie. Tam jest sporo milicji”. Ale „Wiarus” (którego nie bez podstaw nazywano przecież „Szalonym”) odpowiedział: „A ja go mogę nawet i dzisiaj sprzątnąć. Ot zaraz wezmę ludzi i pojadę”. Ale płk. „Błękit” nie chciał na to pozwolić. Jeszcze trochę porozmawiali, po czym odjechał. „Wiarus” nie miał zamiaru posłuchać tych zaleceń. Nie zważając na nic jeszcze tego samego dnia [1 lutego 1946 roku] pojechał do Rutek. Ubrał ludzi w białe płaszcze, aby nie byli widoczni na śniegu. Podwody zostawili pod wsią, na akcję ruszyli pieszo. Pod samym posterunkiem pokładli się na śniegu i czekali. Po jakimś czasie nadszedł Bańko [właśc. Bańka]. Stał tuż obok nich i nic nie zauważył. Wtedy „Wiarus” kropnął go […]. Po akcji „Wiarus” pojechał do [komendanta powiatu NZW Wysokie Mazowieckie por. Bolesława Skaradzińskiego]„Sterny” pochwalić się sukcesem. Ale tu spotkała go niespodzianka, gdyż Komendant Powiatu przy wszystkich opieprzył go zarzucając mu niesubordynację. „Jak będziesz draniu podskakiwał” – mówił – „i robił akcje bez rozkazu, to w łeb dostaniesz i koniec pieśni będzie. Masz słuchać rozkazów. Amnestia za pasem, a ty takie rzeczy wyprawiasz.
Ppłk Władysław Żwański "Iskra", "Błękit", komendant Okręgu NZW Białystok (zdjęcie sprzed 1939 r.). 1 lipca 1948 r. zamordowany przez grupę pozorowaną UB-KBW we wsi Tworki (obecnie Dąbrowa-Tworki), gm. Klukowo, pow. Wysokie Mazowieckie.
Wiosną 1947 roku po ogłoszeniu amnestii w szeregach KP „Mazur” doszło do rozłamu, gdyż cześć żołnierzy podjęła decyzję o zaprzestaniu dalszej walki, natomiast pozostali postanowili trwać w konspiracji. Ujawniło się wówczas zaledwie 194 członków NZW, zdając przy tym 82 jednostki broni. Wśród zdecydowanych na amnestię był również „Wiarus”, który 17 kwietnia 1947 roku stawił się przed komisją PUBP w Białymstoku i dopełnił przewidzianych formalności ujawnienia. Jak przystało na prawdziwego konspiratora w „Oświadczeniu” z ujawnienia podał tylko ogólne informacje o swojej dotychczasowej działalności:
Zawerbowany do organizacji NZW zostałem w 1945 r. przez „Stalowego”. Po zawerbowaniu otrzymałem pseudonim „Wiarus” i zostałem przydzielony do bojówki „Wybickiego”. Będąc w oddziale „Wybicki” czytał nam nielegalną prasę i przeprowadzał ćwiczenia. Broń, którą posiadałem otrzymałem od „Stalowego”.
Wprawdzie zdał wtedy pistolet VIS wz. 35 oraz automat MP 43/StG 44, zwany potocznie bergmanem, jednak ten ostatni był przestrzelony, a tym samym niezdatny do użytku. Również nie wszystkie informacje złożone wówczas przez „Wiarusa” były ścisłe – zataił posiadany w konspiracji stopień i funkcję oraz podał fałszywą datę urodzenia, tak by uniknąć służby w „ludowym” Wojsku Polskim.
Stanisław Grabowski "Wiarus". Lato/jesień 1948 r. (fot. zbiory Barbary Sinczykowskiej).
Teoretycznie więc plut. „Wiarus” znów stał się Stanisławem Grabowskim, niestety nie dane mu było powrócić do normalnego życia. Niebawem w niejasnych okolicznościach Grabowski został napadnięty na wiejskiej zabawie przez miejscowych opryszków. Zmuszony do obrony użył posiadanej broni palnej, jednak od tej pory musiał się już ukrywać, jako poszukiwany za jej nielegalne posiadanie. Na podstawie szczątkowych materiałów archiwalnych trudno w chwili obecnej jednoznacznie stwierdzić, czy nie była to jedna z wielu ubeckich prowokacji wymierzonych w byłych członków podziemia. „Wiarus” szybko skupił wokół siebie nieujawnionych żołnierzy NZW, z których zorganizował patrol partyzancki działający początkowo na terenie gminy Zawady. Posługiwał się wówczas także pseudonimem „Szalony”. Najprawdopodobniej wtedy podporządkował się nowo mianowanemu komendantowi Powiatu „Mazur” –ppor. Tadeuszowi Narkiewiczowi „Ciemnemu”, „Rymiczowi”, „Darwiczowi”, który w zreorganizowanych strukturach Okręgu NZW Białystok pełnił nieformalne stanowisko zastępcy komendanta okręgu.
Żołnierze I Brygady Podlaskiej Narodowego Zjednoczenia Wojskowego . Od lewej N.N. "Śmiały", por. Henryk Jastrzębski "Zbych", ppor. Tadeusz Narkiewicz "Ciemny", sierż. Bolesław Olsiński "Pająk", "Szczerba" i ppor. Jan Skowroński "Cygan" (w wyniku jego zdrady osaczono i zabito por. T. Narkiewicza "Ciemnego").
Franciszek Wondołowski „Ryś” (żołnierz patrolu PAS):
U „Wiarusa” było nas siedmiu: „Cygan”, „Grot”, „Dziki”, „Świeży”, „Jawor”, „Noc” i ja. „Wiarus” rzeczywiście był „Szalony”, jak go ludzie nazywali. Stale wymachiwał rękami, ruchy miał nieskoordynowane, tak że mógł w tym swoim chaosie zabić człowieka nawet niewinnego, jeśli mu się nie spodobał (ponoć tak było pod koniec, słyszałem od ludzi). Gdy ja byłem w grupie, to on się szanował. Może bał się mnie, bo zawsze chodziłem ostatni w szeregu, z sowieckim erkaemem diegtiar na ramieniu, który był lepszy od jego bergmana. Gdzieś tak we żniwa [w nocy z 30 na 31 lipca 1947 roku] zrobiliśmy posterunek milicji w Kobylinie. Zatrzymaliśmy się przed figurką Matki Boskiej przed Kobylinem. „Wiarus” wysłał „Noc”, żeby zbadał teren. Potem kazał nam zablokować erkaemami posterunek MO i poszedł na wieś. Później dowiedziałem się, że wykonał dwa wyroki: zabił jedną kobietę, drugą ciężko ranił (nie wiedział, że przeżyła). W tym czasie ja i „Cygan” ostrzelaliśmy posterunek i czekaliśmy na odzew ze strony milicjantów, ale nic takiego nie nastąpiło. Budynek tonął w ciemnościach. Akcja skończyła się bez żadnych przeszkód.
Od lewej stoją: NN, Stanisław Grabowski „Wiarus”, Józef Grabowski „Vis” oraz Edward Wądołowski „Humor”. Lato/jesień 1948 r. (fot. zbiory Dariusza Syrnickiego).
„Wiarus” stopniowo rozbudowywał oddział, który w szczytowym okresie działalności liczył łącznie kilkunastu partyzantów – ogółem przez jego szeregi przewinęły się co najmniej 34 osoby. Oddział funkcjonował na pograniczu powiatów Wysokie Mazowieckie, Łomża oraz Białystok, a jego działalność koncentrowała się przede wszystkim na terenie gmin: Kobylin, Stelmachowo (Tykocin), Wysokie Mazowieckie, Zawady, Rutki, Puchały, Kołaki, Bożejewo, Trzcianne. Oddział operował w rozproszeniu, podzielony na kilkuosobowe patrole, które dzięki dużej ruchliwości przez długi czas były nieuchwytne dla grup operacyjnych UB–KBW. Jego członkowie rekrutowali się zarówno spośród kontynuujących działalność żołnierzy NZW, jak również osób ukrywających się przed organami bezpieczeństwa, które „Wiarus” konsekwentnie sobie podporządkowywał. Kontaktu z nim poszukiwali także ujawnieni członkowie NZW, tworzący tzw. grupy przetrwania.
NN oraz Stanisław Grabowski „Wiarus”. Lato/jesień 1948 r. (fot. zbiory Barbary Sinczykowskiej).
W marcu 1948 roku „Wiarus” został awansowany do stopnia sierżanta (rozkaz Komendy Okręgu NZW Białystok z 27 marca 1948 roku). Za aktywną i ofiarną działalność w szeregach organizacji por. Kazimierz Żebrowski „Bąk” (stojący od jesieni 1948 roku na czele połączonych komend: łomżyńskiej, wysokomazowieckiej i ostrowsko-pułtuskiej), kilkakrotnie udzielał „Wiarusowi” pochwały. W październiku 1948 roku mianowano go szefem PAS KP „Mazur” (rozkaz nr 78/48 połączonych Komend Powiatowych Łomża, Wysokie Mazowieckie oraz Ostrów Mazowiecka–Pułtusk z 26 października 1948 roku). Najprawdopodobniej w końcu 1948 roku „Wiarus” otrzymał również awans do stopnia podporucznika (nie udało się jednak odnaleźć wspomnianego rozkazu awansowego). Po śmierci por. Żebrowskiego „Bąka” w grudniu 1949 roku „Wiarus” próbował przejąć jego obowiązki. Początkowo od kwietnia 1950 roku występował jako p.o. komendanta Powiatu „Mazur”, następnie od czerwca 1951 roku dla zwiększenia własnego prestiżu (usiłował wówczas skonsolidować rozbite struktury NZW) tytułował się szefem PAS województwa białostockiego. Faktycznie jednak jego wpływy ograniczały się wtedy do własnego oddziału oraz sieci współpracowników.
Por. Kazimierz Żebrowski "Bąk" (oznaczony cyfrą 4) , ostatni komendant III Okręgu NZW Białystok przed szeregiem swoich żołnierzy. Poległ, wraz z synem Jerzym ps. "Konar", 3 grudnia 1949 r. w Mężeninie (pow. Łomża).
Henryk Majecki badający w końcu lat siedemdziesiątych XX wieku dzieje „reakcyjnego” (jak wówczas określano) podziemia na Białostocczyźnie, charakteryzując działalność „Wiarusa” w jednej ze swych publikacji stwierdził z przekąsem:
Swoim podkomendnym nadawał stopnie podoficerskie oraz oficerskie chociaż nie miał do tego prawa, a wielu spośród nowomianowanych „oficerów” i „podoficerów” zaledwie umiało czytać i pisać. Swe rozkazy, pełne patosu i prymitywizmu politycznego, nakazywał odczytywać przed „frontem żołnierzy”, choć front ten stanowiło zaledwie kilkunastu jego bezpośrednich podwładnych.
Książki Henryka Majeckiego, komunistycznego historyka, absolwenta Uniwersytetu Moskiewskiego im. Łomonosowa, w których szkalował żołnierzy niepodległościowego podziemia.
Tak więc niemal do końca swego istnienia władza „ludowa” nie była w stanie zrozumieć, że jej najzagorzalsi przeciwnicy wywodzili się właśnie z prostego ludu. Pomimo niedostatków wykształcenia mieli oni jednak świadomość, czym jest i co niesie za sobą stalinizm, który usilnie wprowadzali wówczas w Polsce komuniści.
Aktywność oddziału nie sprowadzała się wyłącznie do ukrywania oraz przeprowadzania akcji o charakterze zaopatrzeniowym, gdyż przez cały czas prowadził on czynną działalność zbrojną. Wprawdzie „Wiarus” inicjował akcje zaczepne atakując milicjantów, patrole oraz ostrzeliwując posterunki MO, jednak równocześnie starał się unikać walki z grupami operacyjnymi UB–KBW. Ogółem jego oddziałowi przypisuje się 35 „gwałtownych zamachów”, podczas których zginęło łącznie 8 funkcjonariuszy MO oraz 2 żołnierzy KBW. Do poważniejszych starć doszło wówczas m.in. 10 czerwca 1947 roku we Wnorach–Pażochach (pow. Wysokie Mazowieckie), gdzie zabito 3 milicjantów oraz 16 października 1948 roku we Wszerzeczu (pow. Łomża), gdzie zginęło 2 funkcjonariuszy.
Szczególną uwagę zwraca jednak prowadzona przez oddział „Wiarusa” aktywna działalność likwidacyjna wymierzona nie tylko w osoby podejrzane o współpracę z bezpieką, lecz również działaczy partyjnych oraz urzędników administracji państwowej. Ogółem jego oddziałowi przypisuje się likwidację 37 osób cywilnych, w tym 4 członków PPR i PZPR, 2 PPS oraz 3 urzędników administracji państwowej. Do dzisiaj wzbudza ona poważne kontrowersje, jednak analiza zachowanych dokumentów operacyjnych bezpieki pozwala stwierdzić, że „Wiarus” wykazywał przy tym dobre rozpoznanie agentury bezpieki. Sporadycznie tylko oddział wykonywał akcje o charakterze propagandowym, polegające na sporządzaniu oraz kolportażu ulotek.
Rozkaz wydany przez Stanisława Grabowskiego „Wiarusa” 25 grudnia 1951 r. (fot. Archiwum IPN O/Białystok). [kliknij w obraz aby powiększyć]
Najgłośniejszą akcją przeprowadzoną przez „Wiarusa” było opanowanie 29 września 1948 roku gminnego miasteczka Jedwabne (pow. Łomża). Po przerwaniu łączności przewodowej oraz wystawieniu ubezpieczeń na drogach dojazdowych oddział w „biały dzień” wkroczył do miejscowości rozbijając Urząd Gminy, Urząd Pocztowy oraz Gminną Spółdzielnię „Samopomoc Chłopska”. Na rynku zorganizowany został wiec, na którym rozrzucono ulotki a „Wiarus” wezwał ludność do stawiania oporu władzom komunistycznym. Zablokowany przez erkaemistów posterunek MO nie podjął wówczas jakiejkolwiek interwencji. Pomimo, że w odległej o kilkanaście kilometrów Łomży mieściła się siedziba PUBP oraz stacjonował tam pododdział KBW, oddział „Wiarusa” zdołał bezpiecznie wycofać się i ukryć w terenie. Wspomniana akcja była swoistym policzkiem wymierzonym we władze komunistyczne, pokazującym ich bezradność w stosunku do pozostałości podziemia.
Ppor. Stanisław Grabowski "Wiarus" - część 2/2>
Strona główna>
Prawa autorskie>