Quantcast
Viewing all articles
Browse latest Browse all 289

O ludziach bez grobów... refleksja wokół pomnika w Radomsku - część 2/2

FILM

Odwrót partyzantów „Klingi” po uderzeniu KWP na więzienie w Radomsku przyniósł ze sobą kilka jeszcze, poza walką pod Grabami, emocjonujących zdarzeń, których suma zasługuje na film fabularny. Ale taki film póki co nie powstał, co nie oznacza, że żadna z wymienionych przeze mnie w tekście osób nie została uwieczniona obrazem filmowym. Doczekał się tego „Z-24”. Ten sam, który od budki z napojami, przy której pojmano „Klingę”, odszedł nie niepokojony. Był bardzo skutecznym agentem Zarządu Głównego Informacji Wojskowej. W szeregi KWP przeniknął tuż po aresztowaniu „Warszyca”, gdy pozbawiona dowódcy i osłabiona aresztowaniami organizacja przeżywała poważny kryzys. Podawał się za wysłannika gen. Andersa (po wojnie „Z-24” służył przez kilka miesięcy w PSZ na Zachodzie). Na kanwie jego osiągnięć w walce z KWP powstał film „Akcja Brutus”. Ta peerelowska produkcja została zrealizowana w 1970 roku. Należy ją zaliczyć do  klasycznych przykładów materializacji ducha moczarowskiego w sztuce filmowej. „Akcja Brutus” jest ekranizacją powieści Zbigniewa Nienackiego „Worek Judaszów, którą autor przygód Pana Samochodzika popełnił w 1961 roku.
Image may be NSFW.
Clik here to view.

Plakat reklamujący film "Akcja Brutus"


Temat potraktowano bardzo poważnie, wszak opowieść dotyczyła okresu utrwalania władzy ludowej. Scenariusz filmu napisał sam Nienacki, a reżyserował Jerzy Passendorfer. Konsultantem historycznym filmu był Tadeusz Maj „Łokietek” (w okresie okupacji niemieckiej dowodził oddziałem Armii Ludowej, miał na sumieniu morderstwa na Żydach i zasługi w zwalczaniu partyzantki niepodległościowej; w okresie walki z reakcją był najpierw oficerem KBW a następnie szefem prokuratury w Łodzi). W „Akcji Brutus” wystąpiła plejada znanych i lubianych aktorów. W rolę ekranowego odpowiednika „Z-24” (jest pokazany w filmie nie jako agent Informacji Wojskowej, lecz oficer UB, który, udając zrzutka z „Londynu”, zyskuje zaufanie bandytów) wcielił się Zygmunt Hübner, przez wielu uznawany za najlepszego aktora tamtych czasów. Kreację postaci dowódcy bandy zawdzięczamy niezawodnemu Witoldowi Pyrkoszowi (wcześniej aktor ten znakomicie wcielił się w rolę herszta bandy, „Malutkiego”, w filmie Jerzego Kawalerowicza„Cień” nakręconym na podstawie scenariusza Aleksandra Ścibora-Rylskiego; warto przy tym wspomnieć, że inny przywódca bandy reakcyjnego podziemia, nie pokazany, a jedynie przywoływany w tym dziele późniejszego reżysera „Quo vadis”, nosił  pseudonim będący prostą emanacją tęsknoty za wolnością i z tego też powodu bardzo popularny w szeregach leśnej braci: „Pompiarz”). Wtyczkę bandy w UB zagrał powszechnie lubiany Marian Kociniak, a cyngla (egzekutora) bandy nie mniej popularny Wojciech Pokora. Łączniczką dowódcy bandy była niezapomniana Ewa Krzyżewska. W rolę szefa lokalnego UB, szczerego, ale i stanowczego towarzysza, wcielił się Tadeusz Szmidt.
Image may be NSFW.
Clik here to view.

[kliknij i zobacz fragmenty filmu "Akcja Brutus"]

Obsada „Akcji Brutus” jest zatem gwiazdorska. Ale jak każde dzieło propagandowe, a ten film należy do tej kategorii, obraz wywołuje raczej smutne wrażenie. I to jest refleksja pozafilmowa, dotyczy kondycji ludzkiej. Henryk Elzenberg napisał, że „o człowieku nigdy nie można myśleć dość pesymistycznie”. Mnie się zdaje, że „Akcja Brutus” - owoc podjętego w roku 1970 wysiłku twórczego szeregu osób - może służyć za przykład, drobniuteńki, z nieskończonego zbioru ludzkich postaw, że przywołana myśl tego filozofa jest nader trafna. Jeśli chodzi natomiast o wymiar artystyczny filmu, to gdy kilka lat temu oglądałem go, pamiętając, że został nakręcony bardzo na poważnie i miał widza trzymać w napięciu, towarzyszyło mi nieodparte wrażenie, że człowiek nie znający kontekstu historycznego, w tym realiów, w jakich obraz ten powstał, taki dajmy na to Amerykanin, może w sposób uzasadniony odebrać „Akcję Brutus” jako mało udaną parodię obrazów sensacyjnych z  wątkiem szpiegowskim; coś w rodzaju produkcji z nieodżałowanym Leslie Nielsenem, typu „Naga broń”, tyle że ze znacznie wolniejszym tempem akcji oraz mniej wyrazistą manierą szyderstwa i kpiny. W każdym razie jeżeli dla twórców jest porażką, gdy poważne w ich założeniu dzieło przeradza się w sposób niezamierzony w jego własną parodię, to w mojej ocenie „Akcja Brutus” jest takiej porażki klasycznym wręcz przykładem.

DYGRESYJNIE O PEERELOWSKIEJ SZKOLE FILMOWEJ

Jedna kwestia w ramach wywołanego wątku filmowego wydaje mi się warta zaakcentowania. Pisząc o „Akcji Brutus”, że jest to produkcja peerelowska, nie miałem na celu wyrządzenia komuś przykrości czy wyostrzenia oceny dla uzyskania lepszego efektu u odbiorcy tego tekstu. Chciałem po prostu być w miarę precyzyjny w opisie. Poruszałem już w jednym ze swych tekstów  ten temat  (patrz: O NIENAKRĘCONYM ODCINKU SERIALU „CZTEREJ PANCERNI I PIES” ORAZ DWÓCH FILMACH ANDRZEJA WAJDY, CZYLI ZDAŃ KILKA NA TEMAT PEERELOWSKIEJ SZKOŁY FILMOWEJ ), ale ponieważ wydaję mi się on ważny, pozwolę sobie powtórzyć, że zagadnienie czy filmy powstałe w okresie rządów partii komunistycznej w Polsce należy zaliczyć do polskiej czy peerelowskiej szkoły filmowej (?) warte jest głębszej refleksji. Uznaję je za zbyt poważne, abym pozwolił sobie tylko na wynurzenia własne, bez właściwego wsparcia.
Otóż  w 1967 r. podobną kwestię, w znakomitym artykule „Droga Pani”, podjął Józef Mackiewicz. Wprawdzie tekst Mackiewicza poświęcony jest rozważaniom na temat literatury z okresu Peerelu, ale gdyby zamienić w nim wyraz „literatura” na „film” a przemyślenia adresowane przez Pisarza do pojęcia „literatura” zastąpić, przy zachowaniu ich istoty, właściwymi dla terminu „film”, to wydaje się on idealnie pasować do wywołanego przeze mnie zagadnienia. Mackiewicz napisał:
"jestem osobiście jedynym bodaj wyjątkiem, który nie uważa literatury PRLu w  jej całości, za literaturę, i w tradycyjnym, i w ścisłym znaczeniu: polską. Podobnie jak nikomu nie przyszłoby nawet do głowy przed wojną literaturę sowiecką - nawet tę z okresu leninowskiego NEPu, która cieszyła się o wiele większą swobodą, niż dzisiejsza „peerelowska” w komunistycznej Polsce - nazywać „rosyjską”. Termin byłby wówczas zgoła niezrozumiały. Literatura rosyjska, to była ta sprzed rewolucji bolszewickiej, plus jej kontynuatorka na emigracji. Pod Sowietami zaś powstała: sowiecka, jako całość; choćby poszczególne książki traktowały o dziecinnych zabawach, czy zawiedzionej miłości. I tak to cały świat rozumiał. Po ostatniej wojnie, od czasu „ewolucyjnego” konkursu rozpisanego w świecie zachodnim: kto niżej w pas pokłoni się komunistom (...), to już się dawno zmieniło. Osobiście jednak zachowałem przedrewolucyjny pogląd, i tak też patrzę na całość literatury peerelowskiej. Sprawdzianem każdej literatury jest, moim zdaniem, jej szczerość. Komunista piszący w wolnym świecie, jeżeli nie jest wyjątkowo funkcjonariuszem, lecz, załóżmy, szczerze wypowiada swe komunistyczne poglądy, należy niewątpliwie do całości literatury narodowej swego kraju. Natomiast nie tylko komunista, ale i nie-komunista piszący w państwach komunistycznych, tzn. podlegający i fizycznej, i psychicznej reglamentacji, ustanowionej przez ustrój komunistyczny, nie należy już do literatury swego kraju, lecz do literackiego typu temu krajowi narzuconego. (Mówię tu ciągle o całości literatury jako takiej, a nie o poszczególnych dziełach). Sprawdzianem tego typu przestaje być indywidualna szczerość twórcy, lecz nadrzędny postulat obowiązujący (stale, i w jakimś stopniu) każdą indywidualność literacką. Słowem to, co, jak wspomniałem wyżej, Miłosz nazywa „zniewolony umysł”, Jedlicki „relatywizm prawdy”, a przedwojenny Stanisław Mackiewicz „myśl w obcęgach”.”
To jest dla mnie bardzo przekonywujący wywód. Uważam, że powinniśmy mówić o literaturze peerelowskiej i filmie peerelowskim. Bynajmniej nie z tendencji, wynikającej np. z wysoce negatywnego stosunku do tamtego czasu, lecz z potrzeby ścisłości.

PRAWDA CZASU I PRAWDA EKRANU

Z szeregu paskudnych scen w „Akcji Brutus” jedna zapadła mi w pamięć. Otóż w finałowych  sekwencjach filmu członkowie leśnego oddziału, czyli ekranowej bandy, mają być przerzuceni przez filmowego odpowiednika agenta „Z-24” na inny teren, na Lubelszczyznę, do „Żelaznego”. Zanim wyruszą w tę podróż, ostatnią w swoim życiu, stoją karnie na zbiórce. Kamera robi bliski najazd na stojące w szeregu postacie, kolejno przesuwając się po nich. I wtedy widzimy na ekranie twarze, z których znakomita większość to ponure gęby, przy których fotografie z albumu Lombroso mogą być śmiało zakwalifikowane jako katalog zdjęć pretendentów do tytułu Mister World. Dodajmy, że bandyci sportretowani we wspomnianej scenie „Akcji Brutus” nie dotarli na Lubelszczyznę. Zgodnie z planem prowokacyjnego przerzutu mieli zostać aresztowani, jednak w przypadkowym w sumie, kończącym film starciu z plutonem MO wszyscy zginęli. Stało się tak na skutek eksplozji amunicji i granatów złożonych na skrzyni samochodu ciężarowego, którym podróżowali i z którego otworzyli ogień do milicjantów.

Finałowe sceny przerzutu i śmierci grupy zbrojnych w filmie „Akcja Brutus” nawiązują do mającej miejsce w rzeczywistości zagłady części oddziału Adama Dulęby „Jura” z KWP. To właśnie partyzantów z tej grupy „Z-24”, w ramach prowokacji zaplanowanej przez Zarząd Główny Informacji Wojskowej, „przerzucał” na Lubelszczyznę. Do pomocy miał kierowcę, przydzielonego przez UB z Łodzi. 9 września 1946 r. w godzinach rannych na skrzynię ciężarówki wsiadło trzynastu partyzantów KWP. Wyruszyli z okolic Prusicka (ok. 15 km na zachód od Radomska). Za kierownicą siedział wspomniany funkcjonariusz UB, obok niego „Z-24”. Wszystko potoczyło się zgodnie z planem operacji. Nieopodal Garwolina samochód wiozący partyzantów stanął w miejscu, w którym miał stanąć. Kierowca i „Z-24” wyskoczyli z szoferki i ukryli się w przydrożnym rowie. Wtedy z boku szosy zagrały cztery cekaemy ustawione tam wcześniej przez Informację Wojskową i UB. Żaden z partyzantów nie zdołał nawet zeskoczyć ze skrzyni ciężarówki. Zadowolony z siebie „Z-24” mógł zaraportować do swoich mocodawców:
"Wykonałem wszystko w myśl planu, z auta nikt nie wyszedł, wszyscy zostali zlikwidowani".
Można tylko jeszcze dodać, że później pogrzebano Ich, niczym martwe zwierzęta, gdzieś nieopodal drogi, na której zostali rozstrzelani pociskami z cekaemów. Wspomnijmy chociaż pseudonimy kilku z nich: „Jur”, „Kmicic”, „Odważny”, ”Księżyc”, „Twardy”, „Morus”. I miejmy nadzieję, że kiedyś Krzysztof Szwagrzyk i jego współpracownicy zlokalizują miejsce, w którym spoczywają doczesne szczątki tych partyzantów, i że ci żołnierze KWP zostaną pochowani jak ludzie, z należnymi im honorami. Do tego czasu zaś symbolicznym grobem niech będzie dla nich pomnik wzniesiony w Radomsku, na którym utrwalone zostały ich leśne imiona i (o ile mieliśmy taką wiedzę) nazwiska.

O DWUTOROWOŚCI DZIEJÓW

Własnego grobu nie ma także „Z-24”, czyli Zygmunt Lercel, który działał jako agent Informacji Wojskowej do jesieni 1948 r. Wtedy to popadł w niełaskę komunistów, a ponieważ o stosowanych przez nich metodach wiedział za dużo, został aresztowany, oskarżony o okupacyjną kolaborację z Niemcami (w czasie wojny należał  do AK, ale miał też krótki epizod pracy w niemieckiej policji kryminalnej Kripo) i skazany na karę śmierci.
Image may be NSFW.
Clik here to view.

Zygmunt Lercel ps. "Siwiński" oraz "Z-24", agent specjalny Głównego Zarządu Informacji WP.

Czekając na wykonanie wyroku napisał list do swych, niedawnych jeszcze, mocodawców z Zarządu Głównego Informacji Wojskowej. Zawarł w nim  następujące słowa:
„[…] pragnąłem dosłużyć się i dostać mundur, być Waszym kolegą i żyć wśród Was. […]”.
Munduru mu nie dano, 1 czerwca 1950 r. dostał  natomiast kulę w tył głowy. Wyrok śmierci na Lercelu wykonano w warszawskim więzieniu przy ul. Rakowieckiej a jego zwłoki pogrzebano na znanej dziś chyba wszystkim Łączce, na której udało się ekipie kierowanej przez Krzysztofa Szwagrzyka odnaleźć m.in. szczątki legendarnych dowódców polowych antykomunistycznego podziemia: Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki” i Hieronima Dekutowskiego „Zapory”. Zapewne szczątki „Z-24” też już ekshumowano. Swoją drogą, fakt, że Lercel spoczywał obok takich ludzi, jak wspomniani dowódcy partyzanccy jawi się jako ponury raczej paradoks. A piszącemu te słowa nasuwa na myśl kolejną bardzo trafną i wartą powtarzania refleksję Henryka Elzenberga, zanotowaną przez niego w sztambuchu pod datą 5 grudnia 1941 roku:
"Ale przecież w głębi jakiś stosunek do zdarzeń kształtować się musi (…). Poczucie absolutnej dwutorowości dziejów – dziejów zbrodni i dziejów ducha, idących obok siebie bez najmniejszego wzajemnego oddziaływania, tworzonych przez gatunki ontologicznie bardziej sobie obce niż w zoologii jaszczury i amonity."
Image may be NSFW.
Clik here to view.

Grzegorz Wąsowski
adwokat, współkieruje pracami Fundacji "Pamiętamy" , zajmującej się przywracaniem pamięci o żołnierzach polskiego podziemia niepodległościowego
z lat 1944-1954

PS (i)„droga pod górę zwaną czaszka” – fraza wiersza Zbigniewa Herberta „Na marginesie procesu”; (ii) we fragmentach tekstu przywołujących fakty z dziejów Konspiracyjnego Wojska Polskiego oparłem się na pracy monograficznej autorstwa Ksawerego Jasiaka „Działalność  partyzancka Konspiracyjnego Wojska Polskiego. Z dziejów II Konspiracji w środkowej Polsce w latach 1945–1955”, Wieluń – Opole 2008; czytelnikom zainteresowanym historią KWP gorąco polecam tę pozycję; (iii) refleksja Henryka Elzenberga „o człowieku nigdy nie można myśleć dość pesymistycznie” została przez niego zanotowana pod datą 21 grudnia 1941 r. (Henryk Elzenberg „Kłopoty z istnieniem”, Wydawnictwo Znak, Kraków 1994 r.); (iv) tekst Józefa Mackiewicza „Droga Pani” ukazał się po raz pierwszy w londyńskich „Wiadomościach” 1967 nr 10, za: Józef Mackiewicz Barbara Toporska „Droga Pani...” Kontra. Londyn 1993 r.; (v) fakty z życiorysu Zygmunta Lercela, w tym fragment jego listu  z więzienia, przywołałem za tekstem Jerzego Bednarka „Zagadka kapitana „Z 24”, Biuletyn Instytutu Pamięci Narodowej (nr 1-2 z 2007 roku); (vi) końcowy fragment tekstu za: Henryk Elzenberg „Kłopoty z istnieniem”, Wydawnictwo Znak, Kraków 1994 r.

O ludziach bez grobów... refleksja wokół pomnika w Radomsku - część 1/2>
Strona główna>
Wsparcie>

Viewing all articles
Browse latest Browse all 289

Trending Articles


TRX Antek AVT - 2310 ver 2,0


Автовишка HAULOTTE HA 16 SPX


POTANIACZ


Zrób Sam - rocznik 1985 [PDF] [PL]


Maxgear opinie


BMW E61 2.5d błąd 43E2 - klapa gasząca a DPF


Eveline ➤ Matowe pomadki Velvet Matt Lipstick 500, 506, 5007


Auta / Cars (2006) PLDUB.BRRip.480p.XviD.AC3-LTN / DUBBING PL


Peugeot 508 problem z elektroniką


AŚ Jelenia Góra