Odsłonięcie obelisku pamięci Żołnierzy Wyklętych – 10 lipca 2013 r., Rynek w Dębicy
10 lipca 2013 roku o godz. 16.30 na dębickim Rynku odsłonięty zostanie obelisk upamiętniający Żołnierzy Wyklętych Polskiego Podziemia Niepodległościowego. Będzie on upamiętniał trzech członków oddziału leśnego Narodowych Sił Zbrojnych Jana Stefki "Mściciela" straconych na Rynku w Dębicy 10 lipca 1946 roku: Józefa Grębosza "Pszczółkę", Józefa Kozłowskiego "Mruka" i Franciszka Nostra "Bukieta".
Uroczystość rozpocznie wystąpienie burmistrza Pawła Wolickiego. Następnie słowo o żołnierzach podziemia antykomunistycznego wygłosi historyk Maciej Małozięć. Genezę powstania obelisku przedstawi wiceburmistrz Mariusz Trojan, a z programem zatytułowanym Sny niespełnione powstaną z mogił wystąpi Młodzieżowa Grupa Safo z Miejskiego Ośrodka Kultury.
Jeszcze przed odsłonięciem obelisku wystąpi świadek egzekucji. Uroczystość na Rynku zakończy apel poległych i złożenie wieńców i wiązanek kwiatów.
Tego samego dnia o godz. 18 w kościele św. Jadwigi odprawiona zostanie msza św. w intencji bohaterów Polskiego Podziemia Niepodległościowego.
Egzekucja na Rynku w Dębicy była przedostatnią publiczną egzekucją w Polsce, która w 1946 roku szerokim echem odbiła się w całej Europie. Na Rynku w obecności setek ludzi przybyłych na cotygodniowy targ, stracono trzech członków Narodowych Sił Zbrojnych z oddziału Jana Stefki "Mściciela".
Oddział "Mściciela" powstały w drugiej połowie 1945 r., a w początkach 1946 r. liczący ok. 35 osób, działał na terenach powiatów: rzeszowskiego, brzozowskiego, krośnieńskiego i dębickiego. W lutym 1946 r. jego ludzie zabili w okolicach Borku Wielkiego koło Sędziszowa Małopolskiego napotkanych przypadkowo dwóch funkcjonariuszy PUBP z Dębicy: Walentego Dzięgiela i Stanisława Kosydara. Miesiąc później "Mściciel" zorganizował akcję w Przecławiu, gdzie zaatakował plebanię i majątek dworski (wtedy już upaństwowiony), skąd zabrał m.in. srebra rodowe Reyów, żywność i konie. Gdy oddział wracał przez Dębicę w lasy jasielskie, o przemarszu dowiedział się Urząd Bezpieczeństwa. UB, wojsko i milicja ruszyły w pościg. W rejonie wsi Grudna doszło do starcia zbrojnego. Ranny w rękę "Mściciel" uszedł z zasadzki, ale 13 jego ludzi zostało schwytanych, w tym najwyższy stopniem Jan Dąbrowski.
Rozprawa karna odbyła się w dniach 24 i 25 czerwca 1946 r. przed Sądem Okręgowym w Rzeszowie w trybie doraźnym. Cała trzynastka, pozbawiona możliwości rzetelnej obrony została oskarżona o przynależność do NSZ, napady rabunkowe na wsie i majątki państwowe, rabunek odzieży, żywności, koni i nierogacizny. Akt oskarżenia objął także zastrzelenie komendanta MO w Domaradzu i dwu funkcjonariuszy UBP w Dębicy, napady i rozbrajanie posterunków MO oraz napotykanych po drodze milicjantów i żołnierzy. Oskarżeni przyznali się do winy, co przy brutalnych metodach śledztw prowadzonych w kazamatach UB dziwić nie powinno.
Wyroki śmierci zostali skazani Józef Kozłowski, Franciszek Noster, Józef Grębosz, Zygmunt Ząbek i Jan Gomułka. Pozostali dostali wyroki długoletniego więzienia: Jan Dąbrowski i Władysław Rogos po 15 lat, Józef Jantosz 10 lat, Tadeusz Płoaka i Stanisław Froń po 6 lat, Władysław Prajzner 4 lata, T. Gierlach 3 lata i Wł. Wolanin 1 rok.
Trzech ze skazanych na najsurowszą karę, bezpośrednich sprawców śmierci funkcjonariuszy UB, postanowiono powiesić w Dębicy. Egzekucja odbyła się w środę 10 lipca 1946 r., w dzień targowy, gdy do miasta przyjechało wielu ludzi z okolicznych wsi. Kat - Sylwester Bizon - założył pętlę trzem młodym ludziom. W ten okrutny sposób zakończyli życie: Józef Grębosz, Józef Kozłowski i Franciszek Noster.
Wyrok wykonano, ale plany władzy obróciły się przeciwko niej. Obserwujący całe wydarzenie ludzie odnieśli się wrogo nie do powieszonych, lecz do katów. Ten brutalny akt zemsty zbulwersował najpierw dębiczan, a później także światową opinię publiczną.
Sprawa stała się głośna dzięki zdjęciom, zresztą słabej jakości, które zostały wykonane z ukrycia przez Józefa Steca ps. "Jod", wywiadowcę Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość. Fotografie te zostały wywiezione z Polski przez członków WiN i dotarły do delegatury zagranicznej WiN, następnie zostały wykorzystane w raporcie przygotowanym dla ONZ w sprawie terroru komunistycznego w Polsce.
Potajemnie wykonane przez Józefa Steca zdjęcie egzekucji w Dębicy 10 lipca 1946 r.
O tym, jak bardzo opinia publiczna była poruszona i jak tym faktem przejęły się nowe władze świadczy fakt, że sam minister sprawiedliwości Henryk Świątkowski, w wywiadzie dla Dziennika Rzeszowskiego potępił publiczne egzekucje. Przyznał, że były uzasadnione w czasie wojny, ale nie po jej zakończeniu. Ani słowem nie zająknął się ani on, ani dziennikarze na temat egzekucji w Dębicy, chociaż ich reakcja związana była z tym wydarzeniem. Władza wolała się jednak do tego nie przyznać, w gazetach pisano o egzekucjach hitlerowskich zbrodniarzy, których nie ma już potrzeby uśmiercać w miejscach publicznych. I to nie dlatego, że budzi to opór społeczny.
Minister Świątkowski wyjaśniał swój sprzeciw tym, że okazało się, iż takie wydarzenia mogą wyzwolić najniższe instynkty ludności. Jeśli dbamy o zdrowie moralne społeczeństwa nie możemy pozwolić na publiczne egzekucje, tym bardziej, że są one filmowane i fotografowane– znowu nie odniósł się do fotografii zrobionej przez Józefa Steca w Dębicy, ale dziś nie ma wątpliwości, że właśnie do niej nawiązywały jego słowa. Można tylko wyobrazić sobie, jak fakt upublicznienia na zachodzie egzekucji na dębickim Rynku zabolał władze komunistyczne, i to na najwyższym szczeblu, skoro sam minister sprawiedliwości zapowiedział zakończenie takich praktyk.
Wkraczamy już w dziedzinę psychopatologii. Nie chcemy narażać całych środowisk na psychozę naśladownictwa lub litości dla skazanego. Nie będziemy wznawiać wspomnień średniowiecza z publicznymi egzekucjami „na gardle”. Publiczne wykonywanie kary śmierci nie może się już powtórzyć– tłumaczył Świątkowski w wywiadzie dla Dziennika Rzeszowskiego.
I rzeczywiście, od tego czasu władza ludowa odstąpiła od stosowania publicznych kar śmierci. Tymczasem UB swoimi metodami dowiedziało się, kto jest autorem słynnej dębickiej fotografii i aresztowało jej autora 28 stycznia 1949 roku. Józef Stec został skazany na wieloletnie więzienie, w którym przesiedział kilka lat, aż do "odwilży" w połowie lat pięćdziesiątych.
Czytaj również:
Strona główna>
10 lipca 2013 roku o godz. 16.30 na dębickim Rynku odsłonięty zostanie obelisk upamiętniający Żołnierzy Wyklętych Polskiego Podziemia Niepodległościowego. Będzie on upamiętniał trzech członków oddziału leśnego Narodowych Sił Zbrojnych Jana Stefki "Mściciela" straconych na Rynku w Dębicy 10 lipca 1946 roku: Józefa Grębosza "Pszczółkę", Józefa Kozłowskiego "Mruka" i Franciszka Nostra "Bukieta".
Uroczystość rozpocznie wystąpienie burmistrza Pawła Wolickiego. Następnie słowo o żołnierzach podziemia antykomunistycznego wygłosi historyk Maciej Małozięć. Genezę powstania obelisku przedstawi wiceburmistrz Mariusz Trojan, a z programem zatytułowanym Sny niespełnione powstaną z mogił wystąpi Młodzieżowa Grupa Safo z Miejskiego Ośrodka Kultury.
Jeszcze przed odsłonięciem obelisku wystąpi świadek egzekucji. Uroczystość na Rynku zakończy apel poległych i złożenie wieńców i wiązanek kwiatów.
Tego samego dnia o godz. 18 w kościele św. Jadwigi odprawiona zostanie msza św. w intencji bohaterów Polskiego Podziemia Niepodległościowego.
Egzekucja na Rynku w Dębicy była przedostatnią publiczną egzekucją w Polsce, która w 1946 roku szerokim echem odbiła się w całej Europie. Na Rynku w obecności setek ludzi przybyłych na cotygodniowy targ, stracono trzech członków Narodowych Sił Zbrojnych z oddziału Jana Stefki "Mściciela".
Oddział "Mściciela" powstały w drugiej połowie 1945 r., a w początkach 1946 r. liczący ok. 35 osób, działał na terenach powiatów: rzeszowskiego, brzozowskiego, krośnieńskiego i dębickiego. W lutym 1946 r. jego ludzie zabili w okolicach Borku Wielkiego koło Sędziszowa Małopolskiego napotkanych przypadkowo dwóch funkcjonariuszy PUBP z Dębicy: Walentego Dzięgiela i Stanisława Kosydara. Miesiąc później "Mściciel" zorganizował akcję w Przecławiu, gdzie zaatakował plebanię i majątek dworski (wtedy już upaństwowiony), skąd zabrał m.in. srebra rodowe Reyów, żywność i konie. Gdy oddział wracał przez Dębicę w lasy jasielskie, o przemarszu dowiedział się Urząd Bezpieczeństwa. UB, wojsko i milicja ruszyły w pościg. W rejonie wsi Grudna doszło do starcia zbrojnego. Ranny w rękę "Mściciel" uszedł z zasadzki, ale 13 jego ludzi zostało schwytanych, w tym najwyższy stopniem Jan Dąbrowski.
Rozprawa karna odbyła się w dniach 24 i 25 czerwca 1946 r. przed Sądem Okręgowym w Rzeszowie w trybie doraźnym. Cała trzynastka, pozbawiona możliwości rzetelnej obrony została oskarżona o przynależność do NSZ, napady rabunkowe na wsie i majątki państwowe, rabunek odzieży, żywności, koni i nierogacizny. Akt oskarżenia objął także zastrzelenie komendanta MO w Domaradzu i dwu funkcjonariuszy UBP w Dębicy, napady i rozbrajanie posterunków MO oraz napotykanych po drodze milicjantów i żołnierzy. Oskarżeni przyznali się do winy, co przy brutalnych metodach śledztw prowadzonych w kazamatach UB dziwić nie powinno.
Wyroki śmierci zostali skazani Józef Kozłowski, Franciszek Noster, Józef Grębosz, Zygmunt Ząbek i Jan Gomułka. Pozostali dostali wyroki długoletniego więzienia: Jan Dąbrowski i Władysław Rogos po 15 lat, Józef Jantosz 10 lat, Tadeusz Płoaka i Stanisław Froń po 6 lat, Władysław Prajzner 4 lata, T. Gierlach 3 lata i Wł. Wolanin 1 rok.
Trzech ze skazanych na najsurowszą karę, bezpośrednich sprawców śmierci funkcjonariuszy UB, postanowiono powiesić w Dębicy. Egzekucja odbyła się w środę 10 lipca 1946 r., w dzień targowy, gdy do miasta przyjechało wielu ludzi z okolicznych wsi. Kat - Sylwester Bizon - założył pętlę trzem młodym ludziom. W ten okrutny sposób zakończyli życie: Józef Grębosz, Józef Kozłowski i Franciszek Noster.
Wyrok wykonano, ale plany władzy obróciły się przeciwko niej. Obserwujący całe wydarzenie ludzie odnieśli się wrogo nie do powieszonych, lecz do katów. Ten brutalny akt zemsty zbulwersował najpierw dębiczan, a później także światową opinię publiczną.
Sprawa stała się głośna dzięki zdjęciom, zresztą słabej jakości, które zostały wykonane z ukrycia przez Józefa Steca ps. "Jod", wywiadowcę Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość. Fotografie te zostały wywiezione z Polski przez członków WiN i dotarły do delegatury zagranicznej WiN, następnie zostały wykorzystane w raporcie przygotowanym dla ONZ w sprawie terroru komunistycznego w Polsce.
Potajemnie wykonane przez Józefa Steca zdjęcie egzekucji w Dębicy 10 lipca 1946 r.
O tym, jak bardzo opinia publiczna była poruszona i jak tym faktem przejęły się nowe władze świadczy fakt, że sam minister sprawiedliwości Henryk Świątkowski, w wywiadzie dla Dziennika Rzeszowskiego potępił publiczne egzekucje. Przyznał, że były uzasadnione w czasie wojny, ale nie po jej zakończeniu. Ani słowem nie zająknął się ani on, ani dziennikarze na temat egzekucji w Dębicy, chociaż ich reakcja związana była z tym wydarzeniem. Władza wolała się jednak do tego nie przyznać, w gazetach pisano o egzekucjach hitlerowskich zbrodniarzy, których nie ma już potrzeby uśmiercać w miejscach publicznych. I to nie dlatego, że budzi to opór społeczny.
Minister Świątkowski wyjaśniał swój sprzeciw tym, że okazało się, iż takie wydarzenia mogą wyzwolić najniższe instynkty ludności. Jeśli dbamy o zdrowie moralne społeczeństwa nie możemy pozwolić na publiczne egzekucje, tym bardziej, że są one filmowane i fotografowane– znowu nie odniósł się do fotografii zrobionej przez Józefa Steca w Dębicy, ale dziś nie ma wątpliwości, że właśnie do niej nawiązywały jego słowa. Można tylko wyobrazić sobie, jak fakt upublicznienia na zachodzie egzekucji na dębickim Rynku zabolał władze komunistyczne, i to na najwyższym szczeblu, skoro sam minister sprawiedliwości zapowiedział zakończenie takich praktyk.
Wkraczamy już w dziedzinę psychopatologii. Nie chcemy narażać całych środowisk na psychozę naśladownictwa lub litości dla skazanego. Nie będziemy wznawiać wspomnień średniowiecza z publicznymi egzekucjami „na gardle”. Publiczne wykonywanie kary śmierci nie może się już powtórzyć– tłumaczył Świątkowski w wywiadzie dla Dziennika Rzeszowskiego.
I rzeczywiście, od tego czasu władza ludowa odstąpiła od stosowania publicznych kar śmierci. Tymczasem UB swoimi metodami dowiedziało się, kto jest autorem słynnej dębickiej fotografii i aresztowało jej autora 28 stycznia 1949 roku. Józef Stec został skazany na wieloletnie więzienie, w którym przesiedział kilka lat, aż do "odwilży" w połowie lat pięćdziesiątych.
Czytaj również:
Strona główna>